Książka - artykuły

Czytanie to zło! Ale czy jednak naprawdę?

antykwariaty
Napisane przez Cafejka
 
Od dziecka spotkałam się z wpajaniem dzieciom, że czytanie jest pożyteczne, że rozwija wyobraźnię, że poprawia pamięć i koncentrację, a także dzięki temu nie robi się wielu błędów ortograficznych. Biblioteki i księgarnie zachęcają dzieci do czytania, starszych zresztą też. Jednak, gdy w wieku dwudziestu lat wylądowałam na lekcji religii w moim dawnym liceum, dowiedziałam się, że czytanie wszystkich książek poza religijnymi i dokumentalnymi to uciekanie w świat fikcji, które jest zdecydowanym złem, ba!, grzechem wręcz. Jak jednak jest? Czytanie jest dobre czy złe?
 

 
Tak, czytanie jest moją pasją od dziecka, od samej podstawówki uwielbiam te chwile w księgarni czy w bibliotece, kiedy wybieram jakąś nową książkę do czytania. Do tego czytałam Harrego Pottera i o to właśnie zaczęła się niejaka wojna na słowa na katechezie. Na środku klasy stała katechetka, która mówi całej klasie, że seria pani Rowling to zło, dzieło szatana i w ogóle. Jednak zapytana czy przeczytała ten cykl – odpowiada, że nie. No i mi już ciśnienie rośnie, a w mojej głowie rodzi się pytanie – jak można oceniać coś, czego się nie poznało? Jak można mówić, że jakaś książka jest złem, jeżeli się jej nie przeczytało? Jeżeli ktoś będzie mi chciał ktoś robić wojnę i dyskutować na ten temat najpierw zachęcam się do przeczytania konkretnej książki, a dopiero później do osądzania czy dyskusji. Kontynuując. Czy mogę ocenić jaka jest osoba (dobra, zła, sympatyczna, niemiła czy może radosna albo agresywna), jeżeli jej nie znam, nawet nie widziałam jej na oczy i nie miałam z nią żadnego kontaktu? NIE. Tak samo jest z jakąkolwiek książką. Jakże mnie irytuje ocenianie książek, tylko na podstawie tego, że ktoś gdzieś doszukuje się w niej zła.
 
Jako mól książkowy w swoim życiu przeczytałam dość sporo pozycji. No tak, żeby nie skłamać… Może z 300-350 książek mogło się przewinąć (licząc książeczki czytałam jako dzieciak czy uczennica podstawówki). Może nawet więcej. Nie wiem dokładnie, najzwyczajniej nie pamiętam. Wśród tych pozycji znalazła się klasyka literatury światowej i polskiej, czyli takie pozycje jak Król Edyp, Zbrodnia i kara, Duma i uprzedzenie, Krzyżacy czy Ludzie bezdomni. Była także literatura obozowa z takimi tytułami jak chociażby Zdążyć przed Panem Bogiem. Znalazł się także cykl Opowieści z Narnii, seria o Harrym Potterze, a także cała lista innych książek fantastycznych. Wśród przeczytanych przeze mnie pozycji znalazły się także książki bardziej współczesne, od dokumentalnych – poruszająca do głębi książka Marcina Ludwickiego pt. Na koniec świata, religijnych, poprzez całe mnóstwo kryminałów, thrillerów medycznych, książek sensacyjnych takich jak Kod Leonarda da Vinci, przy którym wynudziłam się niemiłosiernie, po jakże tandetne i na siłę opiewane Pięćdziesiąt twarzy Greya. Wśród tych pozycji, z którymi miałam styczność, znalazło się sporo naprawdę poruszających i łapiących za serce historii, choć nie była to literatura ani dokumentalna ani religijna, ale znalazło się wśród nich także sporo książek, do których nie należy podchodzić bez kija i ich czytanie to strata czasu. Jednak idąc torem krytykowanie twórczości Rowling i Browna, nie czytając jej, jak miałam się przekonać, że Opowieści z Narnii czy Na koniec świata są pięknymi, wartościowymi książkami, a Pięćdziesiąt twarzy Greya czy Kod Leonarda da Vinci to tandeta jakich mało? Musiałam przeczytać, czyż nie? A myślenie, że fantasy to zło i że nic ze sobą jest jakże mylne! Seria Miecz prawdy świetnie pokazuje wartość właśnie prawdy w życiu człowieka, Harry Potter to nie tylko latanie na miotle, ale także piękna przyjaźń na śmierć i życie, o jakiej zawsze marzyłam, a nigdy takiej nie doświadczyłam, a Opowieści z Narnii to piękna historia o walce dobra ze złem i o poświęceniu. Zachęcam Was do tego samego, do czytania książek i oceniania ich, konfrontowania ich ze swoim sumieniem, umysłem i odczuciami. Mimo wszystko w książkach, bez etykietki religijna czy dokumentalna też mają swoje wartości, potrafią do głębi poruszyć serce, pokazać co to przyjaźń czy miłość. Tak, a to wszystko pisze osoba wierząca. Umberto Eco powiedział: Kto czyta książki – żyje podwójnie. Ileż w tym prawdy! Jeżeli marzysz o podróży w kosmos albo wycieczce w odległe kraje albo zaprzyjaźnienie się z jakąś magiczną postacią – sięgasz po książkę i Twoje marzenia się spełniają! Tak więc jak można uważać, że uciekanie w świat fikcji podczas czytania to zło i tylko czytanie książek religijnych i dokumentalnych jest dobre? Jak można mówić, że coś jest złe, jak tego się nie zna? Mówcie, co chcecie, ale ja nie ogarniam, choćbym chciała.
 
Artykuł ukazał się także na moim blogu: TU oraz na stronie DDASZ o TU

O autorze

Cafejka