Recenzje książek

„Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię” Marek Łuszczyna

igły
Napisane przez Cafejka

Gdy myślę o II Wojnie Światowej przed oczami pojawiają się obrazy biedy, nędzy, upodlenia i beznadziejnej walki. Tysiące cierpiących ludzi, szarość, czerń i tyrania. Rzadko kiedy zwracam swoje spojrzenie w stronę tych, którzy o wolność walczyli na froncie niedomówień, zagadek i cichego wyciągania informacji, decydujących o być albo nie być ówczesnego świata. Jest to oczywiście wielki błąd. Po pierwsze bez tych ludzi nie doszłoby do wielu wygranych walk, po drugie należy im się pamieć, po trzecie życie takich person jest szalenie intrygujące. W szczególności, gdy czytam o tajnych agentkach. Kobietach, które przygody fikcyjnego Bonda, przeżyły na własnej skórze.

Czy zwykła kura domowa może ukrywać oblicze odważnego szpiega? Szlachcianka z dobrego domu jest na tyle odporna, aby stawić czoło hitlerowskiemu oprawcy? Czy inteligencja i hart ducha dorównają odwadze i sprytowi? Jak wielką moc ma przypadek?

 

Swojego czasu było mi dane zachłysnąć się historią jednej z polskich tajnych agentek. Krystyna Skarbek ukazana w powieści „Miłośnica” Marii Nurowskiej spędzała mi sen z powiek przez wiele nocy. Również w „Igłach” mogłam podziwiać jej charyzmatyczną postać. Jednakże tym razem czytanie było o wiele bardziej frapujące i ekscytujące, gdyż oprócz ulubienicy Churchilla, pojawiło się morze innych nazwisk godnych niejednego filmu sensacyjnego.

 

Marek Łuszczyna jest dziennikarzem, który poprzez „Igły” wykreował, przypomniał i sprawił, że na nowo ożyły zapomniane przez świat patriotki gotowe służyć z pełnym poświeceniem słusznej sprawie. Nie oczekiwały zaszczytów, pochwał i nagród. Za swoje zasługi nie zostały wyróżnione, odchodząc cicho w czeluście niepamięci. Często źle rozumiane przez społeczeństwo, w spokoju musiały uporać się z odrzuceniem i wyzwiskami.

 

Dziesięć niezwykłych kobiet, asów szpiegostwa, które walkę toczyły na salonach, w biurach, czasem też  na froncie. Uwodziły, czarowały, zdobywały informacje, krzyżując plany Hitlera. Ich działania często były podyktowane silnymi emocjami, miłością do mężczyzny, dzieci, nienawiścią do oprawcy, potrzebą wykonywania zadań podnoszących adrenalinę ponad stan.

 

Pierwszą z przedstawianych agentek jest Halina Szwarc. Poznajemy ją tuż po wojnie, gdy prowadzi praktykę lekarską. Stopniowo ujawnia przed nami swoją szokującą, naznaczoną bólem przeszłość. Agentka AK działająca na terenie Rzeszy. Tak wiarygodna, że oszukała jednego z najważniejszych dygnitarzy niemieckich. Ufał jej bezgranicznie, nie bacząc na to, że dokumenty trzymane w biurku ktoś skrupulatnie bada.

 

Historia Benity von Falkenhayn pokazuje, jak bardzo człowiek potrzebuje ekscytacji zabijającej rutynę nudnej pracy. Ukazała moc pieniądza i uzależnień, dla których człowiek jest gotowy poświęcić wszystko. Nawet tajemnice własnego kraju, których ujawnienie grozi torturami i śmiercią. Siatka szpiegowska, którą zbudowała dla swojego kochanka opierała się na chciwości, strachu i podniecie. Do czego doprowadziła ją fatalna miłość?

 

Zgłębiając losy tajnych agentek możemy się przekonać, że w raportach znajdują się informacje, iż kobieta “ocieka seksem” (Malwina Gertler), potrafi zagrać na sumieniu papieżowi (Maria Sapieżyna), ratuje życie fantastycznie udając Niemkę (Elżbieta Zawadzka), swoimi manierami sprowadza do parteru niejednego oprawcę (Klementyna Mańkowska), czy też potrafi w pełni poświecić się dla innych istnień (Anna Lauise “Lone” Mogensen). Na końcu pojawia się wspominana wyżej Krystyna Skarbek “szpieg, który kochał”, sprowadzając na siebie tragiczną śmierć.

 

Każda z tych historii mogłaby uciec w zapomnienie, okazać się klapą, gdyby nie styl w jakim są nam podane. Autor prostymi, rzeczowymi zdaniami ukazuje losy agentek. Jednocześnie wyposaża je w duży ładunek emocjonalny, momentami grożący wybuchem. Nie brak też miejsca na plastyczne opisy salonów, więzień czy niebezpiecznych lotów. Skupiając się na najważniejszych chwilach z życia kobiet-szpiegów, sprawia, że czujemy się z nimi silnie związani. Dobrym zabiegiem okazało się przedstawienie postaci kata, który czyhał na niejedną z opisywanych pań. Tytuł również jest bardzo adekwatny do roli, jaką odgrywały opisywane kobiety – każda z nich była igłą w okrutnych planach Hitlera i jego podwładnych, często niszcząc je z kretesem.

 

Dla mnie lektura „Igieł” jest szkieletem, wstępem do szerszych poszukiwań. Obudziła głód dokładniejszego poznania losów opisywanych kobiet oraz wyszukania innych, znaczących dla historii tajnych agentów. Czytajcie, bo warto. To nie jest książka, która tylko i wyłącznie ładnie prezentuje się na półce (choć przyznaję, że okładka mnie oczarowała), ale dużo daje z siebie, na długo pozostając w pamięci.

 

 

 

O autorze

Cafejka