Recenzje książek

„O krok za daleko” – Abbi Glines

o krok
Napisane przez Cafejka

 

„Jeśli pozostanę sobą i nie zapomnę, kim jestem, wszystko będzie dobrze.” 

Blaire ma dziewiętnaście lat i właśnie straciła matkę. Jej jedyną rodziną jest ojciec, który 5 lat temu odszedł i od tamtego czasu nie dawał znaku życia. Niestety nie ma to znaczenia, ponieważ dziewczyna nie ma domu, pieniędzy, ani nikogo, u kogo mogłaby się zatrzymać. Wszystko to sprawia, że zmuszona jest udać się do ojca i jego nowej rodziny. Kiedy dociera na miejsce, okazuje się jednak, że ojciec wyjechał i jedyną osobą, która może jej pomóc jest Rush, jej przyrodni brat. Chłopak jest obrzydliwie bogaty, niebiańsko przystojny, a seks stanowi nieodłączną część jego życia. Czy ktoś taki może pomóc Blaire wyjść z problemów i odnaleźć dalszy sens życia?

„O krok za daleko” to powieść, którą wygrałam w konkursie. Nie miałam wobec niej wielkich oczekiwań, bo nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale sam opis wydawał się dość ciekawy. Teraz, kiedy jestem już po lekturze muszę powiedzieć, że dawno już nie czytałam książki, która pochłonęłaby mnie do tego stopnia, że zatracę się w niej na cały dzień. Zakochałam się w niej od pierwszej przeczytanej strony i dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania, nie odłożyłam jej ani na moment. Po prostu porwała mnie i wręcz ją pożarłam. Na czym polega jej fenomen?

Otóż zacznijmy od bohaterów – ona jest dziewczyną, która zmuszona była przedwcześnie dorosnąć. Śmierć siostry bliźniaczki, odejście ojca i choroba matki, nie dały jej zbyt dużo czasu na bycie nastolatką, przez co jest odważna, ambitna i nauczona życia. Nosi ze sobą broń i na dodatek umie się nią posługiwać. On natomiast jest jednym z bogatych dzieciaków, na których lecą wszystkie panny, ponieważ jest uosobieniem męskiego ideału. Każda dziewczyna chciałaby zwrócić na siebie jego uwagę. Poza tym jest lekkoduchem i aroganckim draniem, co sprawiło, że moja słabość wzięła górę i od razu stał się obiektem moich westchnień. 😉
Brzmi schematycznie? Możliwe, ale dla mnie było to połączenie doskonałe. Przede wszystkim dlatego, że dziewczyna nie jest jakąś tam głupią gęsią, robiącą maślane oczka i mizdrzącą się do niego. Jest natomiast pokorna, pracowita i sprawująca kontrolę nad swoim własnym życiem. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że oboje szturmem wkradli się do mojego serca i całkowicie je podbili. Cieszę się też, że w końcu mamy do czynienia z bohaterami, którzy nie są już w wieku nastoletnim i chociaż raz nie mają szesnastu lat. Bardzo dużo to zmieniło w mojej ocenie książki.

Fabuła jest bardzo dobra. Niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić, ale na szczęście żyjemy w kraju, w którym każdy może mieć własne zdanie i moje jest właśnie takie, że jestem oczarowana tą historią.
Autorka postarała się o dobrze skonstruowane wątki i sprawiła, że ani przez moment się nie nudziłam.
Dodatkowo relacja między bohaterami sprawiła, że chwilami miałam rumieniec na twarzy, co uwierzcie, nie zdarza mi się często. Sceny erotyczne były pikantne, ale jednocześnie zachowane w granicach dobrego smaku. Padło kilka określeń, które nie należą do grona moich ulubionych, ale mimo wszystko uważam, że autorka nie przedobrzyła ze scenami seksu i udało jej się popisać na tym polu fantazją i delikatnością.
Ponadto napięcie między tą parą było tak ogromne i fenomenalnie zbudowane, że chwilami aż sama je odczuwałam. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!

Styl autorki jest niebywale płynny i plastyczny. Zresztą co tu dużo mówić. Fakt, że nie potrafiłam odłożyć książki przez cały dzień, mówi sam za siebie. Język jakim Glines się posługuje jest prosty i przyjemny, co sprawiło, że po prostu płynęłam przez powieść i mogłam się jej całkowicie oddać.
W książce nie zabrakło też intryg, sekretów i różnych przeciwności losu. Były one zgrabnie wplecione w fabułę i co rusz zaskakiwały. Również postacie drugoplanowe zostały dobrze wykreowane i budziły emocje.

„O krok za daleko” to lektura cudowna, w sam raz na niedzielne popołudnie. Nie wiem czy czytając tę recenzję czujecie mój entuzjazm, ale wierzcie mi, jest ogromny. Nie zrażajcie się też tym, że pojawiają się ostrzejsze sceny, bo jest ich tyle, że mogłabym policzyć je na palcach jednej ręki. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla kogoś, kto nie lubi pikanterii, mogą się one wydawać zbyt dokładnie opisane. Ja to w książkach tego typu uwielbiam i jestem uradowana, że pojawiły się one w tej książce.

Polecam z ręką na sercu i z olbrzymią niecierpliwością czekam na kolejny tom!

http://heaven-for-readers.blogspot.com/

 

O autorze

Cafejka