Recenzje książek

„Pamiętnik” – Nicholas Sparks

pamiętnik
Napisane przez Cafejka

„Pamiętnik” Sparksa… któż jeszcze o nim nie słyszał? Ja ten tytuł znałam już i słyszałam wielokrotnie, zanim jeszcze przeczytałam pierwszą książkę tego autora. Zewsząd słyszałam „ochy” i „achy” zachwyconych koleżanek. Wszędzie natrafiałam na pozytywne recenzje pod adresem zarówno książki, jak i ekranizacji. Tyle pozytywnych opinii, nic więc dziwnego, że w końcu ciekawość zwyciężyła i popędziłam do biblioteki, aby na własnej skórze przekonać się co tak właściwie kryje się w tej historii…

Głównym bohaterem powieści jest Noah Calhoun. Kiedy go poznajemy jest on już człowiekiem będącym u schyłku życia. Mieszkającym w domu spokojnej starości. Każdego dnia wyjmuje on swój stary notatnik i czyta jednej z pensjonariuszek, historię swojej wielkiej miłości. Dzięki temu może ją przeżywać każdego dnia na nowo. Historia opowiada o jego miłości do Allie Nelson. Poznali się podczas pewnych wakacji, jako bardzo młodzi ludzie i choć ich drogi się rozeszły, on nigdy nie zapomniał kobiety, która była miłością jego życia. Pewnego dnia, po 14-nastu latach rozłąki, Allie znów pojawia się w jego życiu…

 

Kiedy brałam do ręki tę książkę, miałam ogromne wątpliwości. Ponieważ znałam już pióro pana Sparksa i wiedziałam, jak romantyczne historie, potrafi on tworzyć. A ja miłośniczką romansów zdecydowanie nie jestem. I muszę powiedzieć, że „Pamiętnik” niestety spełnił moje obawy. Ponieważ była to najsłodsza powieść miłosna, z jaką się dotychczas spotkałam! Było w niej tyle słodyczy, że książka spokojnie doprowadziłaby do wymiotów całe przedszkole! A ja sama, jedna, musiałam stawić jej czoła… Oj Ciężko było.

 

Miłośniczką romansów nie jestem i raczej nigdy nie będę. O mdłości przyprawiają mnie ich zakończenia typu „…i żyli długo i szczęśliwie, pokonując wszelkie przeszkody, siłą swej bezgranicznej miłości…”. Te historie śmiało można włożyć między bajki, lub fantastykę, ponieważ nie zdarzają się one w prawdziwym życiu. Chociaż nie… źle mówię! Zdarzają się! Jednak mają ciąg dalszy, o którym już w książkach tego typu nie ma mowy. Nie znajdziemy w romansie informacji, że kilka lat później, kiedy pierwsze zauroczenie opada, a do miłości dołącza rutyna i trudności dnia codziennego, nasi idealni, zakochani na zabój bohaterowie, wypalają się i drą koty 🙂 W książkach sama miłość wystarcza. W życiu raczej nie. Nic nie przychodzi samo i do stworzenia szczęśliwego trwałego zawiązku, prócz miłości potrzeba, dużo wysiłku, starań i kompromisów… Trzeba włożyć dużo pracy, aby związek pielęgnować i być ze sobą na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Natomiast czytając historię pana Sparksa, nie można pozbyć się wrażenia, że bohaterom przyszło to wszystko, ot tak! W prezencie od Boga! Wierzę w miłość! Jednak taką, której nieodłącznym elementem jest wysiłek i nieustanne jej pielęgnowanie. Idealna, książkowa miłość, według mnie nie istnieje. I jest tak samo prawdopodobna jak spotkanie za rogiem trzygłowego smoka i czarownika w pelerynie niewidce, który swą czarodziejską różdżką zaprowadzi porządek na świecie.

 

„Pamiętnik” to historia miłosna typu „i byli szczęśliwi mając siebie i to wystarczało im by wieść szczęśliwe życie, aż do końca swoich dni…”. Same słodkości. Zdecydowanie tylko dla wielbicieli gatunku. Więc cóż ja mogę o tym napisać? Męczyłam się czytając. Historia zamiast mnie wzruszać, wywoływała na mych ustach ironiczny uśmieszek. I choć ma ona zaledwie 200 stron, czytanie szło mi strasznie mozolnie. Jednak nie ze względu na styl pisarza, ale ze względu na historię! Muszę przyznać, że lubię lekki styl pana Sparksa, z którym spotkałam się już niejednokrotnie. Ponieważ jego powieści czyta się szybko i z naturalną lekkością. Romans nie jest to mój ulubiony gatunek i czuję się strasznie zasłodzona tą historią. Być może po prostu nie potrafię docenić nic, gdzie nie ma rozlewu krwi, kryminalnej zagadki i agentów FBI ? 🙂

 

Niestety dla mnie nie była to żadna rewelacja. Ciężko było i nie będę należeć do grona wielbicieli. I mam tylko nadzieję, że już nigdy nic podobnego nie trafi w moje ręce.  Książkę mogę polecić tylko prawdziwym miłośnikom gatunku, którzy poszukują wzruszającej historii miłosnej.  Film niestety też nie trafił w mój gust i  ja mogłabym spokojnie żyć bez jego znajomości, mimo iż gra w nim jedna z moich ulubionych aktorek… ale wśród damskiej części mojego towarzystwa, robi niezłą furorę… 🙂

 

http://czytam-bo-lubie-ksiazki.blogspot.com/

 

O autorze

Cafejka