Recenzje książek

„Zagrożeni” – C.J. Daugherty

zagrozeni
Napisane przez Cafejka

 

5 lutego, czyli zaledwie kilka dni temu swoją premierę miała trzecia już część sagi Wybrani. Osoby, które miały okazję przeczytać „Zagrożonych” przedpremierowo, umieszczały na blogach recenzje, z których większość głosiła, jakoby ten tom był najlepszym ze wszystkich dotychczas wydanych. Ja tego zdania nie podzielam, bo choć nadal uwielbiam tę serię równie mocno, po „Zagrożonych” spodziewałam się nieco więcej.

Allie nie może się pozbierać po śmierci przyjaciółki. Cały czas śnią jej się koszmary i targana wyrzutami sumienia dziewczyna czuje się zagubiona. Do tego dochodzi jeszcze bunt przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Nathaniel jednak nie próżnuje, a jego szpieg nadal próbuje zatruć życie mieszkańcom Cimmerii.
Allie postanawia, że zamiast użalać się nad sobą musi zacząć działać, by zemścić się  na tych, którzy odebrali jej bliską osobą. Zaczyna się walka i choć nie wiadomo komu można zaufać, trzeba zebrać sprzymierzeńców, którzy pomogą wymierzyć karę grupie Nathaniela…

Akcja i główny wątek „Zagrożonych” kręcą się wokół poszukiwania szpiega. I tu właśnie pojawia się pierwszy minus, ponieważ choć trzeba przyznać, że podróż po Cimmerii i zagłębianie się w tajemnicach uczniów i nauczycieli była ekscytująca i pełna napięcia, zabrakło wątków pobocznych.

Poprzedni tom, czyli „Dziedzictwo” również skupiło się na jednym konkretnym elemencie, ale wydarzenia biegły swoim torem i pojawiało się mnóstwo przerywników w postaci miłosnych rozterek Allie czy też problemów z przyjaciółmi. Zabrakło mi tego tutaj.
Na plus nie wpływa także fakt, że jedyną ważną rzeczą jakiej dowiadujemy się przez te prawie 400 stron, jest cel działania Nocnej Szkoły. Spodziewałam się czegoś więcej, ponieważ myślałam, że jeśli cała książka skupia się na jednej zagadce, zostanie ona przynajmniej na koniec rozwiązana. Szkoda, że tak nie było.

„Zagrożeni” tak jak w przypadku poprzednich tomów pękają w szwach od ilości tajemnic i intryg. Autorka w dalszym ciągu potrafi zaskoczyć i wprowadzić klimat, który udzieli się każdemu czytelnikowi. Pod tym względem nic się nie zmieniło i nadal jest to powieść trzymająca w napięciu z niebanalnym, dobrze rozwiniętym kryminalnym wątkiem. Cieszę się, że Pani Daugherty dalej kroczy obraną przez siebie ścieżka i stara się z niej nie zbaczać.


Bohaterowie w tej części są.. no właśnie, jacy? Zdeterminowani, waleczni, odważni, ale też odrobinę zagubieni i przerażeni. Autorka nie skupiła się tym razem na trójkącie Allie-Sylvain-Carter, lecz dodała do tej grupy jeszcze trzy osoby. Cała szóstka stworzyła ekipę ciekawą i intrygującą, ale chwilami troszkę mało wyrazistą. Tęskniłam za samym Sylvainem, bo poprzedni tom był nim przepełniony i choć tym razem również go nie zabrakło, jego obecność była trudniej wyczuwalna. Na początku irytowało mnie także biadolenie i postawa głównej bohaterki, ale na szczęście szybko stanęła ona na nogi i zaczęła być sobą.


Co do wątku romantycznego to tak jak napisałam na początku, nie był on zbyt rozwinięty. Właściwie nie było go prawie wcale. Przy okazji czytania „Wybranych”, czyli tomu pierwszego, byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy i nie narzekałam na słabo rozwinięte uczucia między bohaterami, ale tym razem nieco mnie to rozczarowało. Powód? Po wydarzeniach mających miejsce w „Dziedzictwie” po prostu spodziewałam się, że Allie w końcu wybierze tego, który od pierwszej chwili był jej przeznaczony. Nie stało się tak i według mnie strasznie pominięto tutaj miłosne ekscesy,a wręcz prawie całkowicie o nich zapomniano.


Osoby, które czytały moje poprzednie recenzje powinny wiedzieć, że jestem wielką fanką Sylvaina i w tym oto momencie przechodzimy do okładki, która po raz kolejny bardzo mi się podobała. Zastanawiacie się co to ma wspólnego z Sylvainem? Otóż muszę się Wam przyznać, że połowę czasu, który poświęciłam na czytanie tej książki spędziłam na gapieniu się na okładkę, a raczej na pana w białej koszuli, który wygląda tu obłędnie! 😛  W moich wyobrażeniach to jest Sylvain, wygląda dokładnie jak on i przy tej okazji pragnę po raz kolejny zwrócić się do tych, którzy uważają go za Cartera – JESTEŚCIE W BŁĘDZIE! 🙂


„Zagrożeni” to powieść, którą autorka udowadnia, że potrafi pisać ciekawie i na tyle dobrze, by zainteresować czytelnika. Jej książki naprawdę trudno odłożyć na półkę i łatwo czerpać z nich przyjemność. Trzeci tom nie zwalił mnie jednak z nóg swoją pomysłowością, ale chociaż wiele rzeczy mi się nie podobało, nadal jestem wierną fanką tej serii i w dalszym ciągu z rozkoszą zagłębię się w kolejne tomy. Szkoda, że na część czwartą będziemy musieli jeszcze tak długo czekać, ale jestem przekonana, że będzie warto, bo mimo całego mojego marudzenia, saga Wybrani w dalszym ciągu znajduje się w gronie moich ulubionych i z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić.

*okładka: google.pl
*źródło: http://heaven-for-readers.blogspot.com

O autorze

Cafejka