Inne

(U)ślizg kontrolowany

Napisane przez Cafejka

„Sezon ogórkowy” w sporcie żużlowym oznacza kompletny niedobór emocji (czysto!) sportowych, a wielu kibiców z przymusu zapada w długi, zimowy sen. Jest jednak druga strona medalu i powiedzieć trzeba, że tych emocji poza sportowych nigdy nie brakowało.

Nie inaczej jest tym razem, a wszystko za sprawą decyzji, jakie podejmowali w ostatnim czasie decydenci Międzynarodowej Federacji Motocklowej. Już po zakończeniu sezonu pojawiły się głosy, iż FIM wprowadzi przepis, który zabroni zawodnikom startującym w Speedway Grand Prix, czyli cyklu wyłaniającym mistrza globu, na jednoczesne ich starty w SEC (Speedway European Championship –  cykl zawodów zainicjowany w poprzednim roku, organizowany, nota bene, przez polską firmę One Sport).

Ktoś zapyta „dlaczego”? Ciężko stwierdzić czym dokładnie kieruje się Paul Bellamy, szef firmy BSI, organizatora SGP, lecz nie odkryję Ameryki jeśli stwierdzę, że słowo „konkurencja” jest dla niego synonimem wroga, którego trzeba jak najszybciej zniszczyć. Warto przypomnieć, że zeszłoroczne zawody z serii SEC były transmitowane przez stację Eurosport, co jest bez wątpienia wielkiem sukcesem. Zresztą pierwsze przetarcie z zużlem tejże stacji, której transmisje dociarają do ponad 70 krajów świata, miało miejsce 8 czerwca za sprawą turnieju Speedway Best Pairs (odpowiednik dawniejszych Mistrzost Świata Par) i już wtedy BSPA zabroniła swoim podopiecznym występu w tych zawodach, z czego bardzo niezadowolony był późniejszy mistrz świata, brytyjczyk Tai Woffinden. Przedstawiciele firmy One Sport wielokrotnie powtarzali, m.in na łamach serwisu Sportowefakty.pl, że próbowali podejmować dialog z BSI, lecz druga strona nie miała ochoty na polemikę. Podniosły się zatem głosy niezadowolenia i zaczęły wplywać pierwsze protesty, głównie ze strony zawodników i trudno im się dziwić. Z jednej strony Mistrzostwa Świata, czyli marzenie chyba każdego ridera, z drugiej, wkraczające w zupełnią nową fazę Mistrzostwa Europy i znacznie wyższe (co nie było nigdy tajemnicą) stawki finansowe, a także możliwość pokazania się paraktycznie całemu światu za sprawą wspomnianej już stacji Eurosport. Wkrótce po tym FIM Europe oświadczył, iż przepis ten nie wejdzie w życie, a całe środowisko żużlowy odetchnęło z ulgą. Jak się jednak okazało, radość nie trwała długo, ale o tym za chwilę.

Kolejną kwestią, która już od dłuższego czasu wzbudza wiele kontrowersji są tłumiki. Wszystko zaczęło się w 2011 roku, kiedy ze względu na przepisy unijne dotyczące głośności, FIM zakazał używania dotychczasowych przelotowych tłumików i wprowadził nowe wymogi określające parametry jakie musiały spełniać te części. Nie byłoby problemu, gdyby nowe urządzenia działały jak należy. Większa ilość defektów, wzrost kosztów serwisowania silników, czy też gorsza kontrola nad samym motocyklem, to kwestie, o których mówiło i wciąż mówi wielu żużlowców. Jedynie Polacy zdecydowali się wtedy walczyć o tzw. „stare” tłumiki, lecz na placu boju wytrzymaliśmy około miesiąca i Główna Komisja Sporu Żużlowego również wprowadziła obowiązek stosowania nowych urządzeń. Wszyscy więc musieli podprządkować się nowym wymogom i sprawa ucichła. W poprzednim sezonie, polski sędzia żużlowy Leszek Demski oświadczył, iż rozpoczął budowę tłumika przelotowego, który będzie spełniał wymogi FIM, a jego celem jest uzyskanie homologacji na to urządzenie już od sezonu 2014. Nadzieje odżyły, testy producenta wypadały pomyślnie, a o tłumikach w samych superlatywach wypowiadał się Michał Szczepaniak, ówczesny zawodnik Ostrovii Ostrów Wielkopolski, któremu dano szanse sprawdzenia urządzenia.  Wiadome było jednak, że to FIM zadecyduje o uzyskaniu, bądź też nie homologacji. Pierwsze oficjalne testy wypadły wzorowo. W sumie wykonano 13 pomiarów głośności, w których polski tłumik wypadał lepiej od swoich konkurentów, a nawet spełniał wymagania na 2015 rok! Międzynarodowa Federacja Motocyklowa nie dawała jednak za wygraną i zleciła kolejne testy. Kiedy wydawało się już, że sprawa uzyskania homologacji to kwestia czasu, FIM podjął odmienną decyzję. Nagle okazało się, że głośność to przecież nie jedyny parametr brany pod uwagę, a gwoździem do trumny było stwierdzenie, że tłumik nie może być przelotowy, czego wcześniej nie kwestionowali delegaci FIM. Osobiście odebrałem tę wiadomość jako porażkę, ale porażkę, której się spodziewałem. Już samo wprowadzenie „nowych” tłumików było szyte grubymi nićmi, toteż kombinatorstwo działaczy FIM wcale mnie nie zaskoczyło. Jeśli przepisy nie będą jasne i zrozumiałe, a w zamian będą pozostawiać szerokie pole do interpretacji, takie sytuacje będą się mnożyć. Mówiąc prościej, niewiadomych jest coraz więcej, a jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi…
Nie zdążyliśmy przetrawić tej porażki, a jak grom z jasnego nieba spadła na nas kolejna „fantastyczna” wiadomość. Jak się dziś okazało, podjęta w czasie poprzedniego weekendu w Genewie decyzja zakazuje przedstawicielom wszystkich dyscyplin organizowanych pod egidą FIM-u (w tym żużlowcom), startującym w imprezach rangi MŚ, udziału w turniejach kontynentalnych. Co ciekawe, w oficjalnym piśmie Alessandro Sambuco, Sekretarz Generalny FIM Europe, wspomniał jedynie o zakazie łączenia startów w SGP i SEC, a wiadomo, że takich przykładów będzie więcej. Największymi przegranymi tej uchwały będą na pewno zawodnicy, lecz trudno nie odebrać tego, jako atak skierowany w stronę polskich organizatorów SEC.  Trudno również nie ocenić zachowania światowych władz żużla jako karygodne i bezczelne. GKSŻ oraz Polski Związek Motorowy, póki co zamilkły. Nie trzeba było natomiast czekać długo na reakcję Adama Krużyńskiego, byłego członka GKSŻ,  związanego obecnie z firmą Nice, który zapowiedział, iż ta firma wycofuje się ze sponsorowania zawodników z cyklu GP, a swoje środki zamierza przeznaczyć na wspieranie firmy One Sport i tłumików Leszka Demskiego. Chwilę później na Sportowefakty.pl, można było przeczytać, że firma Fogo, która była do tej pory sponsorem tytularnym SGP, podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z BSI.

Czy nadszedł więc moment, w którym odrodzić się ma polska solidarność? Tego nie wiem, ale wiadomym jest, że otwarta wojna właśnie się rozpoczęła.

O autorze

Cafejka