„Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu…” Słowa Baudelaire’a bez wątpienia pasują do Brigitte Bardot, która, w swoim czasie, uważana była za najpiękniejszą kobietę na świecie. Oszałamiające piękno, za którym mężczyźni szaleli. Ocena tej perfekcji do dziś onieśmiela.
Cofnijmy się na chwilę. Ma 18 lat. Przed kamerą Vadima, spaceruje po Saint- Tropez, mieście rybaków i słonecznych ulic. Wiatr gra jej złotymi lokami i pieści jej delikatną figurę. Jej piękno zapiera dech w piersiach, promieniuje między otynkowanymi murami. Jest w niej coś fascynującego, bezczelność zmieszana z nieśmiałością, przebiegłość zabarwiona niewinnością. Uśmiecha się, a świat pada na kolana.
Turbulencja, koszmar. Z dala od czerwonego dywanu, zdjęć, blasku, żyje jak prześladowana, przy zaciągniętych zasłonach. Jest jak przerażone zwierze. Brigitte Bardot płaci wysoką cenę za swoją niezwykłą sławę. Dużo cierpi, będąc ubóstwianą: w wieku 26 lat próbuje popełnić samobójstwo. Jeden z dziennikarzy pisze: „samobójstwo, które się nie powiodło, ale pozostało…”. Zawsze wiedziała, że jej zbiorowa halucynacja powstała przez nieporozumienie. Co stoi za chwałą, jej szaleństwem, zawrotami głowy? Nigdy nie była pustą blondynką. Przeciwnie- jest bardzo inteligentna. Ma żywy zmysł riposty. Wbrew pozorom jest kobietą zranioną. Wątpi, zawsze wątpiła. Niewielu ją rozumie, jak Gainsbourg, którego kocha z całego serca.
We Francji jest pierwszą kobietą, która odważyła się pokazać swoją seksualną wolność. Młodzi tego kraju nagle zaczynają walczyć o swoje prawo do szczęścia, beztroski, przyjemności. Ona śpiewając: „nikogo nie potrzebuję” ostro zaznacza swoją niezależność, „zaprasza nas do nieprzyzwoitości”, według Cocteau, który bardzo ją podziwiał, „w miejsce, gdzie marzenia łączą się z rzeczywistością”. Absolutna wolność, która miesza w panujących dotychczas zasadach. Bez wątpienia pozostanie uosobieniem swojej epoki. Walka o emancypację kobiet- prowadzi ją nie mając tak naprawdę świadomości tego faktu, po prostu odmawia przestrzegania narzuconych reguł. Jej beztroska, obojętność wobec sukcesu fascynują i kosztują, ze strony ludzi starej daty, nieustępliwą nienawiść: ona triumfuje mimo woli. To nie jest kariera, to panowanie nad światem! Ale chwała mija, jak młodość i cała reszta. Brigitte nie czeka- rozłącza się w wieku 38 lat. Wierzy, że ratowanie kina, ratuje życie? Nadal jest nadprzyrodzonym pięknem, otoczonym melancholią. Ukrywa się przed światem w Madrague, gdzie samotnie spędza całe dnie, czasami mając za towarzystwo tylko swoje psy. Bo byciu fantazją ludzi, staje się obrońcą zwierząt, które zawsze kochała. Odtąd stanie się to jej wojną, walką przeciw silniejszemu prawu. Czasem drwimy, a powinniśmy podziwiać. I pomóc. By stworzyć swoją Fundację, oddała wszystko, nawet swoje najcenniejsze dobra. Zwłaszcza sens swojego życia…
Zawsze była ekstremalnie odważna
Nadszedł czas na akceptację upływającego czasu, odmawiając operacji plastycznej. Bezwstydna staruszka, kuśtykająca o kulach nad brzegiem morza, nie zmieniła się: pozostała wolnym duchem. I buntownikiem. Nawet jeśli nie zawsze podziela się jej poglądy, nawet jeśli można ubolewać nad jakimiś potknięciami, nie można kwestionować uczciwości tej kobiety, której deklaracje odzwierciedlały jedynie porywy serca. Możemy jej zarzucić wiele rzeczy, ale nie ostrożność i tchórzostwo, nie hipokryzję i kłamstwo, które są zarazą naszej epoki. A czy jest coś cenniejszego nad szczerość?
Opracowanie na podstawie artykułu Richarda Cannavo opublikownego w magazynie TéléObs 23 listopada 2013 roku.