„Dziedzictwo” to kontynuacja bestsellerowej sagi „Wybrani”. Pierwszy tom miałam okazję przeczytać prawie rok temu. Na część drugą czekałam z wielkim podekscytowaniem i nie ukrywam, że bardzo spieszyło mi się do dnia premiery, jednak z każdym kolejnym miesiącem oczekiwania na nią, mój entuzjazm malał, gdyż zwyczajnie zapomniałam jak bardzo zachwycona byłam pierwszą powieścią Pani Daugherty. W końcu jednak książka trafiła w moje ręce.
Czy czytając ją przypomniałam sobie za co pokochałam tę historię?
Pożar wywołany przez grupę Nathaniela należy już do przeszłości i najlepiej byłoby wymazać go z pamięci. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ Nathaniel nadal chce zdobyć Cimmerię. Allie jest prześladowana przez jego ludzi, więc przystępuje do zajęć Nocnej Szkoły, które mają nauczyć ją jak się bronić i jak skutecznie walczyć z wrogiem. Jednak oprócz zmagań fizycznych, dziewczynie przyjdzie też zmierzyć się z własnymi słabościami i uczuciami, które okazują się być rozbitymi pomiędzy dwoma chłopakami…
„Dziedzictwo” jest dokładnie tym, czego oczekiwałam. Mamy genialną, spójną fabułę, charyzmatycznych bohaterów, tajemnice i jeszcze więcej intryg niż w poprzednim tomie. Nie brak też zwrotów akcji, romansu, poczucia humoru i dobrego stylu. Autorka po raz kolejny udowodniła, że zna się na pisaniu powieści młodzieżowych i popisała się pomysłowością.
„Dziedzictwo” zaskakuje. Niejednokrotnie się o tym przekonałam. Jest lekkie i przystępne, radość z czytania czerpie się przy każdej kolejnej stronie. Tom drugi reprezentuje podobny poziom co poprzedni. Odnoszę wrażenie, że domeną autorki są mocne, ciekawe początki. W przypadku „Wybranych” był on co prawda nieco mniej zaskakujący, ale jednak. Sprawiło to, że nie możemy sie od powieści oderwać, bo nasza ciekawość jest maksymalnie rozbudzona już od pierwszych zdań. Dodatkowo Daugherty posługuje się prostym słownictwem i w rezultacie tekst przez nią napisany gładko się przyswaja.
Niewątpliwym plusem w mojej ocenie są bohaterowie. Allie lubiłam chyba troszeczkę bardziej w poprzedniej części, Carter jest mi w dalszym ciągu obojętny, ale ciągła obecność Sylvaina rekompensuje to wszystko. Nie potrafię nawet opisać mojej radości spowodowanej tym, że jest go w „Dziedzictwie” tak dużo. Mam nadzieję, że w tomie trzecim także go nie zabraknie, bo szczerze mówiąc jest on dla mnie najjaśniejszym punktem tej serii i nigdy w niego nie zwątpiłam nawet przez minutę.
Sagę „Wybrani” uwielbiam za jej mroczny klimat, tajemniczość i coś, czego nie umiem nazwać. Chodzi mi o fakt, że w książkach z tego cyklu nie ma ani grama fantastyki, a mimo to cały czas czujemy jakby ona była. Wszystko jest rewelacyjnie zawiłe i wspaniale skomplikowane przez co czytelnik niejednokrotnie musi ruszyć swoje szare komórki, by zrozumieć wydarzenia mające miejsce.
Co do oprawy graficznej – okładkę pierwszego tomu zaklasyfikowałam do grona moich ulubionych i odważyłam się nawet nazwać ją najlepszą ze wszystkich. „Dziedzictwo” nie zachwyciło mnie pod tym względem równie mocno, ale też nie zawiodło. Okładka oddaje bowiem charakter powieści i choć nie zdobyła mojego serca, przyjemnie się na nią patrzy. Po raz kolejny podkreślę też, że nie ma osoby, która byłaby w stanie wmówić mi, że ten przystojny mężczyzna po prawej to Carter. Twórcy mogą sobie mówić co im się żywnie podoba, ale dla mnie i tak pan ten pozostaje Sylvain’em! 🙂
„Dziedzictwo” to idealna pozycja dla osób, które podczas lektury lubią poczuć dreszczyk emocji. Jest to bowiem książka, która zawiera w sobie napięcie, dynamiczną akcję i odrobinę grozy. Warto jednak zauważyć, że dla osoby, która czytała „Wybranych” już jakiś czas temu, początki tomu drugiego mogą okazać się trudne. Ja na przykład miałam problem z tym, że nie pamiętałam szczegółowo tego, co działo się poprzednio i w moim odczuciu wypadło to na negatywnie. Jest to małe niedopatrzenie ze strony autorki, ponieważ wystarczyłoby, żeby poświęciła ona trochę więcej czasu na przypomnienie nam poszczególnych faktów. Stanowi to jednak na tyle wybaczalne przewinienie, że moja ocena pozostaje wysoka, a moja opinia powinna Was zachęcić do przeczytania tej książki.
*okładka pochodzi z google
*źródło: http://heaven-for-readers.blogspot.com/