125g cukru zalałam wodą (tak by przykrywała cukier) i gotowałam nie mieszając do próby nitki – należy zanurzyć łyżkę w gotującym się „syropie”, wyciągnąć, ostatnia ociekająca kropla powinna się ciągnąć w taki sposób by imitowała nić, ten efekt nastąpi gdy masa osiągnie temp. 120*C. 25g cukru ubiłam z białkami – lekko, nie były jeszcze sztywne gdy cieniutką strużką ugotowanego cukru zalewałam białka. Ubijałam aż masa stała się świecąca, ale nie „rwąca”. Połączyłam z masą owocową i odstawiłam do lodówki.
Krem bawarski (na 3 warstwy tortu o średnicy 18 cm):
300g mleka
150g cukru
6 żółtek
1/2 laski wanilii (ja dałam całą dla bardziej wyrazistego smaku)
570g śmietanki 36%
11 g żelatyny w płatkach (lub 10-15g żelatyny w proszku na 1kg masy <tym więcej żelatyny im bardziej kwaśna masa>)
Mleko, cukier, żółtka i wanilię połączyłam w jednolitą masę w misce i nastawiłam by pasteryzowały się w kąpieli wodnej. Trwa to dość długo, należy mieszać od czasu do czasu. Ja jestem człowiekiem niecierpliwym i gdy znudziło mi się czekanie na zgęstnienie kremu bawarskiego więc przelałam go do garnka i cały czas mieszając doprowadziłam do zgęstnienia. Nie wolno doprowadzić masy do wrzenia! Wykonałam tak zwaną próbę róży – zanurzyłam łyżkę w sosie, odwróciłam stroną wybrzuszoną do siebie i dmuchałam w sam jej środek – gdy powstał wzorek przypominający różę był to znak, że sos jest gotowy. Przykryłam folią tak by dotykała powierzchni masy i odstawiłam do lodówki. Taki sposób przykrywania folią pozwala uniknąć pojawienia się kożucha. Krem wystygł. Namoczoną i rozpuszczoną żelatynę połączyłam z kremem. Śmietankę ubiłam – tak jak wcześniej, nie była ona zupełnie sztywna – w trakcie ubijania nabrała lekkości, była puszysta. Połączyłam z masą waniliową i odstawiłam do lodówki.
KROK SIÓDMY:
Finisz jest już blisko. Potrzebny będzie rant od tortownicy, wyłożyłam go pergaminem by biszkopt Jokonda (ten ze wzrokiem) nie przykleił się do ścianek. Należy wyciąć pasy o wysokości o 0,5cm niższej niż tort, który ma powstać. Z białej rolady wycięłam 4 blaty – dwa w całości i dwa „sztukowane z resztek”. Te sztukowane należy „obrać” z brązowej warstwy wierzchniej ciasta lekko pocierając palcami – będą one stanowiły środkowy blat tortu. Moje torty (2) miały średnice: 21 i 23 cm. Ok, mamy wyłożony bok, wciskamy spód ciasta, można go lekko dociąć, ponieważ pewnie nie będzie się mieścił. Spód smarujemy lekko syropem cukrowym – ostrożnie, nie wolno robić tego zbyt intensywnie, gdyż może się potem okazać zbyt mokry. Wykładamy do połowy wysokości kremem bawarskim. Następnie wykładamy kolejny blat, staramy się przy tym wyrównać warstwę kremu bawarskiego. Ten blat smarujemy syropem cukrowym zabarwionym malinami i wykładamy mus malinowy. Tę warstwę należy dokładnie wyrównać – czego ja nie zrobiłam ponieważ wystawała ponad rant. Następnie odstawiłam ciasto na noc do lodówki.
KROK ÓSMY:
Ozdabianie tortu:
Ozdobiłam tort owocami, należy go pokryć decor-żelem naturalnym, którego ja nie miałam, więc z konfitury morelowej odcisnęłam tę przezroczystą część (przez sito), podgrzałam i wymieszałam z jedną łyżeczką namoczonej i rozpuszczonej żelatyny. Gdy przestygło wysmarowałam pędzelkiem owoce i wierzch tortu. Taka galaretka pozostanie klęjąco-ciągnąca, nie będzie sztywna. Można do tego użyć oczywiście galaretki – będzie łatwiej i szybciej.
Smacznego 🙂
PS. Nie wyrzucaj resztek ciasta – z nich przygotujesz bajaderki. Zdjęcia do tego artykułu to dwa torty – malinowy i truskawkowy.
Zamieszczam również link do filmiku, w którym pokazuję między innimy metodę mieszania ciasta – filmik nie jest taki jak bym sobie tego życzyła, ale cóż – pierwsze koty za płoty. Następny będzie na pewno sto razy lepszy 🙂