W sobotę, 19 października, w godzinach wieczornych, odbył się mecz między drużyną Lechii Gdańsk, a Lechem Poznań. Mecz zakończył się zwycięstwem gości. Z początku dobra gra gospodarzy przerodziła się w nieład i brak pomysłu na dalszą grę w drugiej połowie. Czy reprezentacja zainteresuję się w końcu rodzimą ligą?
Pierwsza z 5 bramek które padły na PGE Arenie zdobył obrońca gospodarzy, Deleu. Gol był o tyle ciekawi iż zdobyty był z odległości około 25 metrów lewą noga, o której sam zawodnik mówi: „Deleu nie ma lewa noga”. Kolejne bramki to już popis wspaniałej gry drużyny Kolejorza. Jak przystało na pędzącą lokomotywę zaczęli natarcie na bramkę Sebastiana Małkowskiego jeszcze przed gwizdkiem do szatni. W 36 min Łukasz Teodorczyk wykorzystał długie podanie Douglasa i po opanowaniu piłki w 11 przeciwnika czubkiem stopy włożył ja do bramki. Po przerwie nie czekaliśmy długo na kolejna akcje. Tym razem asysta popisał się Rafał Murawski, który podał piłkę prostopadle do bramki na wbiegającego Lovrencicsa. Tym sposobem w 50 min Lech mógł się cieszyć prowadzeniem. Kolejna akcja z 69 min to już tylko popis współpracy zawodników KKSu, którzy rozmontowali obronę Lechitów, w efekcie Hamalainen wpisał się na listę strzelców. Mecz zakończył się, a raczej wszelkie złudzenia o pozytywnym wyniku piłkarzy biało-zielonych, zakończył Łukasz Teodorczyk, który w 83 min wybił się w powietrze po wybiciu piłki przez Lovrencicsa z rogu boiska.
Po obejrzanym meczu można odnieść wrażenie, ze przynajmniej Łukasz Teodorczyk powinien zostać zapytany, z jakim numerem chciałbym grać w reprezentacji. To, że reprezentacja gra słabo wiemy wszyscy, ale oglądając chociażby ekstraklasę można odnieść wrażenie, że… no nie wiem, jest pewna nadzieja. Za razem widząc grę Rafała Murawskiego, przypomnijmy byłego reprezentanta Polski, dziwić może fakt, ze jednak nie dostał dalszego powołania. Wspaniałe asysty, rozegranie piłki, zgranie z zawodnikami no i w bramce, cóż nazwisko zobowiązuje, tworzył mur nie do przejścia. Czy w takim razie to naprawdę brak umiejętności piłkarza sprawił, że scouting reprezentacji postanowił, że nie jest on godzien gry z orłem na piersi, czy może jednak problemu trzeba się doszukiwac w złym ustawieniu drużyny biało-czerwonych. Jeśli już mówimy o złej taktyce meczowej, to musimy zauważyć, że może już czas przestać kryć się na swojej połowie z dwoma defensorami i ustawić na przedzie dwoje napastników. Mamy już co prawda świetnego napastnika, który już niedługo będzie grał jednocześnie dla każdego klubu europy, ale „sam meczu nie wygra” jak mawia klasyk. Przyda mu się napastnik podobny charakterem gry do niego, który również umie przytrzymać piłkę, grać ciałem i wykańczać podanie strzałem, a z tym jest bardzo słabo w reprezentacji. Dlaczego trenerzy kadry mają skłonność do inwestowania nerwów kibiców w piłkarzy, który już się wypalili i teraz ich forma tylko spada po równi pochyłej. Mimo, że to przecież poziom ekstraklasy, to może warto jednak w końcu postawić na młode talenty, które jeszcze nie wyemigrowały w poszukiwaniu lepszych pieniędzy za granicę. Wszystko to sprowadza się do jednego staropolskiego przysłowia: „Cudze chwalicie, swojego nie znacie”.