Piłka nożna

Robert Lewandowski. Bobek … to Ty?

635163209321015594
Napisane przez Cafejka

„Bobek” – bo tak mówili na niego wszyscy w dzieciństwie (ze względu na niski wzrost), urodził się w sportowej rodzinie i jak każdy młody chłopak miał marzenia o wielkiej karierze sportowej. 

 

Jego mama, która była siatkarką i ojciec, który był judoką – ułatwiali mu poszerzać swoje zainteresowania sportowe. Mama chciała, aby jej syn spróbował gry w siatkówkę, jednak bardzo szybko doszła do wniosku, że z powodu wzrostu nie zrobi on żadnej kariery w tej dyscyplinie. Młody Robert spróbował, więc biegów przełajowych, w których odnosił sukcesy – jednak czegoś mu brakowało. Brakujący element życia szybko zapełniła mu piłka, przedmiot z którym po dzień dzisiejszy się nie rozstaje. Jak sam uważa – zdarzało się, że zasypiał i budził się z piłką. Robert czasami zabierał na wyprawę do lasu swojego psa  – „Kokusia”, z którym uwielbiał biegać, jego mama twierdzi, że polepszył on przez to znacznie swoją kondycję. Zdarzało się, że między pachołkami imitującymi bramkę, jego pies miał za zadanie być bramkarzem i odpierać strzały „lewego”. Gdy Robert podjął decyzję, że chce grać w piłkę mieszkał w Lesznie, stamtąd poszedł do klubu „Varsowia”, mieszczącego się w stolicy Polski. Już wtedy musiał on wieść podróżnicze życie, z treningów przywoziła go mama, która musiała zakładać folię na siedzenia samochodu – aby młody Lewy niczego nie pobrudził, bo w tamtejszym klubie nie było pryszniców. Piłka nożna była dla niego na tyle ważna, że podczas jego I Komunii Świętej – ksiądz skrócił mszę aby Lewandowski zdążył na mecz. Jego niesamowity talent ujawniał się dość szybko, już jako 8 letni chłopiec, pojechał na pierwszy obóz sportowy – z chłopakami 2 lata starszymi. Każdy kto zna Lewandowskiego wie, że był on bardzo spokojnym dzieckiem, jednak jego młodość również rządziła się własnymi prawami – i na obozie podglądał z kolegą dziewczyny pod prysznicem. Jednak jak sam uważa, nie było to dobre wspomnienie – ponieważ dziewczyny zamiast kąpieli, wybierały palenie papierosów, a w momencie gdy uświadomiły sobie, że są podglądane -Robert zaczął uciekać przez co stłukł kolano.

Innym śmiesznym epizodem było to, jak chciał zabić osę siedzącą na szybie, jednak owad okazał się dużo szybszy od Roberta i zdążył odlecieć – a Roberta ręka chwile później zalała się krwią. Jako dziecko zdażyło mu się odwiedzić komendę policji, za strzelanie petardami i obrzucanie ulicy – skórkami od banana. Roberta zawsze interesowała motoryzacja i przed 18 rokiem życia, pożyczał nielegalnie od rodziców samochód, i podkładając poduszki aby siedzieć wyżej wyruszał w wyprawy.

lewendowskiSą to bardzo wyszukane fakty, wskazujące na niegrzeczną stronę „Lewego”, jednak wypowiedzi rodziny o nim i szeroko pojęty wizerunek Roberta jest inny. Lewandowski od zawsze był zdeterminowanym młodzieńcem, który usilnie dążył do wyznaczonych celów – do końca gimnazjum miał on świadectwo z czerwonym paskiem. Zarówno żona Roberta jak i mama twierdzą że od zawsze był on chłopakiem nadprzeciętnie skromnym i odpowiedzialnym, co widać w jego licznych wypowiedziach. Ponoć po strzeleniu 4 bramek (jako pierwszy człowiek w historii) w półfinale ligi mistrzów  – Realowi Madryt, poprosił swoją żonę o zrobienie mu jego ulubionych naleśników, nie dając po sobie poznać, że właśnie awansował z Borussią do finału Ligi Mistrzów.  Jak się potoczy dalej jego kariera? Tego nikt nie wie, ja natomiast jestem bardzo dobrej myśli, biją się o niego najlepsze kluby Europy. Gdy dziennikarz Tomasz Lis chciał wyłudzić od niego odpowiedź, który klub by chciał wybrać, Lewandowski w sprytny sposób unikał odpowiedzi. Na co Lis zadał pytanie: a jaka jest Twoja ulubiona liga: niemiecka, angielska czy hiszpańska? – Lewandowski stwierdził, że wszystkie mu się podobają.  A gdy zapytał o ulubiony kolor koszulek: żółty (symbolizujący Borussię) czy czerwony (symbolizujący FC Bayern), sprytnie wyminął odpowiedzi, że jest to obojętne byleby buty były wygodne.

Ciężkie chwile

 W wieku 16 lat, Robert stracił ojca, który borykał się z chorobą wieńcową, nadciśnieniem i rakiem. Ojciec panicznie bał się operacji, jednak gdy już do niej doszło, 2 dni później zmarł. Robert bardzo to przeżył, chociaż nie uzewnętrzniał swoich emocji, był introwertykiem, a w ciężkich chwilach – szedł na boisko, gdzie zapominał o problemach. Robert w pojedynkę musiał zaopiekować się siostrą oraz mamą, jednak podejmował mądre decyzje, gdy miał wybór pokusy czy sport – zawsze wybierał piłkę. W życiu każdego sportowca zdażają się ciężkie chwile. Gdy Lewy  dostał się do drużyny Legii Warszawa II, doznał bardzo poważnej kontuzji, która w tamtym okresie strasznie utrudniła mu karierę. Zarząd Legii stwierdził, że Robert nie będzie już im potrzebny, a Mirosław Trzeciak użył wtedy słynnych słów: „Możecie sprzedawać Lewandowskiego – my mamy Arruabarrene”. Wtedy Robert przeszedł do Znicza Pruszków, co było świetną decyzją – w tym klubie mógł on zregenerować swoje siły – żeby 2 lata później przejść do Lecha Poznań, a kolejne 2 lata później do Borussi Dortmund i grać na najwyższym światowym poziomie. Jak sam sportowiec twierdzi: „czasami trzeba zrobić krok do tyłu aby potem móc wykonać dwa kroki w przód”.

Z tą pointą zostawiamy Was, aby dowiedzieć się jeszcze wielu ciekawych informacji o naszym bohaterze – odsyłamy was do pierwszej, autoryzowanej przez samego Roberta Lewandowskiego biografii: „Robert Lewandowski. Pogromca Realu”

O autorze

Cafejka