Recenzje książek

„Stokrotki w śniegu” – Richard Paul Evans

stokrotki
Napisane przez Cafejka

Gdybym natrafiła na tę książkę w bibliotece, nie słysząc o niej wcześniej, pewnie nigdy nie przyciągnęłaby mojego zainteresowania… Tytuł i okładka nie przyciągnęłyby mojej uwagi. Pomyślałabym raczej, że to coś z gatunku romansu, za którym nie przepadam. Jednak trafiłam na tę książkę w inny sposób i wiedziałam, że warto po nią sięgnąć. Poleciła mi ją znajoma… mówiąc, że ta książka zrobiła na niej ogromne wrażenie! Grzechem więc było by nie posłuchać i ominąć tę pozycję…

 

James Kier jest człowiekiem sukcesu. Pracuje w agencji zarządzającej nieruchomościami i jest prawdziwym rekinem biznesu. Bezwzględnym, egoistycznym, nie liczącym się z uczuciami innych ludzi, dbającym o własne interesy. Pewnego razu James wraz ze swoją nową kobietą, zamierzają spędzić miły weekend w hotelu za miastem. Jednak występują pewne komplikacje. Po dotarciu na miejsce James odkrywa, że w internecie pojawił się fałszywy nekrolog z jego nazwiskiem, który głosi, że zginął on w wypadku samochodowym. Pod nieprawdziwą informacją pojawiają się liczne komentarze, z których James dowiaduje się za jakiego człowieka uważali go inni ludzie, zarówno ci znajomi jak i ci obcy… Jedynie osoba, którą skrzywdził najbardziej okazała się stać po jego stronie. Dopiero po tym kuble zimnej wody, mężczyzna zaczyna rozumieć jak wielu ludziom wyrządził krzywdę. Postanawia się zmienić. Po powrocie do miasta i do „świata żywych” sporządza listę osób, którym pragnie wynagrodzić wyrządzone zło..
 
Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i przyznam szczerze, że nie miałam bladego pojęcia czego się mogę spodziewać. Ale już od pierwszych stron byłam mile zaskoczona… Język jakim operuje autor jest niezwykle płyny i przystępny, zrozumiały dla każdego, co sprawia, że książkę czyta się z wielką przyjemnością. Do tego bardzo ładne wydanie, duża czcionka, dobry papier i krótkie rozdziały sprawiają, że  kartki w szybkim tempie przesypują się na lewą stronę. Przeczytanie tej historii zajęło mi dwa wieczory. Ale czy tylko dlatego, że jest dobrze napisana i ładnie wydana? Zdecydowanie nie… w tej historii kryje się coś więcej! Być może jedną z tych cech jest atmosfera zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, którą odczuwamy podczas czytania i która dodaje magii całej przedstawionej historii? Nie wiem. Jedno jest pewne w tej książce jest to Coś, co sprawia że jest to magiczna opowieść…
 
Pewnie każdy z nas choć raz zastanawiał się nad tym, czy jest dobrym człowiekiem? Jak nasi przyjaciele i znajomi zareagowaliby na wieść o naszej śmierci? Czy uroniliby łzę, wspominając wspólnie spędzone z nami chwile, które miałyby się już nigdy nie powtórzyć? Czy wspominaliby nas z uśmiechem na twarzy i jednoczesnym żalem w sercu, że już nas zabrakło? Podejrzewam, że każdy z nas chciałby znać odpowiedzi na te pytania… Chociażby po to, aby tak jak bohater historii pana Evansa, móc się zmienić i naprawić stosunki ze znajomymi, z którymi w dniu dzisiejszym nie układa nam się najlepiej. Każdy z nas za pewne chciałby dostać drugą szansę i wynagrodzić krzywdy jakie zadał bliskim… I każdy z nas może to zrobić choćby dziś.. jednak problem w tym, że mało kto o tym myśli, ponieważ śmierć wydaje nam się taka odległa i nierzeczywista… Wydaje nam się, że śmierć przyjdzie po nas, kiedy będziemy schorowanymi staruszkami… Nikt nie myśli o tym jak kruche jest nasze życie, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że może to być nasz ostatni miesiąc życia… ostatni dzień… a nawet ostatnia godzina…
 
Książka pana Evansa zmusza nas do przemyśleń i refleksji na temat własnego życia.. Ja byłam nią zachwycona. Wzruszyła mnie bardzo i choć nieczęsto się do zdarza, zmusiła mnie do łez. Nie jest to historia z tych, o których zapomina się zaraz po zamknięciu ostatniej strony. Jest to książka, którą powinien przeczytać każdy, bez względu na to jak żyje i jakim jest człowiekiem. Być może pozwoli ona każdemu dokonać zmian w swoim życiu i stać się takim człowiekiem, jakim zawsze chciał być… Być może, pomoże zrozumieć, że wartość człowieka nie jest mierzona w tym ile dóbr materialnych posiada, tylko w tym, jakie ma serce i jaki jest w stosunku do innych ludzi…
 

O autorze

Cafejka