Chyba każdy mól książkowy zna pana Ketchuma. Głośno ostatnio o nim za sprawą takich książek jak „Dziewczyna z sąsiedztwa”, „Potomstwo” i „Jedyne dziecko”. W bibliotekach ustawiają się po nie kolejki, czytelnicy czekają po kilka miesięcy, aby móc w końcu przeczytać kolejną powieść tego autora. Powieść nietuzinkową. Powieść, w której spotkamy najbardziej przerażające potwory, jakie tylko można sobie wyobrazić… i wbrew pozorom nie mają one zniekształconych ciał, nie żywią się ludzkim mięsem, ani krwią. Nie są one duchami, wampirami, wilkołakami ani zombie… Mają dwie ręce, dwie nogi, sympatyczne, szczere spojrzenie i często uśmiech na twarzy… mówią o nich – Ludzie.
Lydia McCloud jest kobietą po przejściach. W dzieciństwie była krzywdzona przez ojca, a jej pierwsze małżeństwo okazało się porażką. Kiedy poznaje Arthura wydaje jej się, że złapała Pana Boga za nogi. Ma nadzieję, że to właśnie ten jedyny mężczyzna… ten stworzony dla niej, który będzie ją kochał, szanował i zawsze chronił przed złem. Nie spodziewała się, że to właśnie on będzie tym złem, którego pragnęła uniknąć. Arthur od najmłodszych lat był niegrzecznym chłopcem. Już jako młodzieniec często pakował się w kłopoty. Wyrósł na tyrana, nieznoszącego sprzeciwu. Wymagał od żony bezwzględnego posłuszeństwa… w innym wypadku karał ją okrutnie. Ojcem był nawet niezłym… Lecz czy aby na pewno?
Szczerze mówiąc nie wiem od czego zacząć. Nie wiem jak dobrać słowa. Nie wiem, z której strony podejść… gdyż niełatwo jest pisać o rzeczach trudnych, bolesnych i jednocześnie tak delikatnych. Książka przeraża realizmem. Podczas czytania przeraża świadomość, że to co się dzieje na łamach powieści, zdarza się również w prawdziwym życiu. Być może za drzwiami sąsiadów… Być może w domu Twoich znajomych. Może ten czarujący kolega z pracy, sympatyczny i uśmiechnięty, którego wszyscy tak szczerze uwielbiają, w domu pokazuje swe drugie oblicze?! Może za zamkniętymi drzwiami swojego mieszkania zmienia się nie do poznania? Może terroryzuje rodzinę? Bije żonę? Molestuje dziecko?
Tak, powieść pana Ketchuma przeraża. Gdyż bohaterami jego historii są zwykli ludzie! Zwykła rodzina. Jakich wiele… lecz to, co się dzieje za drzwiami ich domu, mija się z normalnością. Autor porusza bardzo delikatny problem, jakim jest molestowanie seksualne dziecka. Książka przedstawia obraz psychologiczny kata i ofiary. Molestującego ojca i krzywdzonego, przepełnionego bólem dziecka, które jest sparaliżowane strachem i wstydem. Dziecka, któremu na zawsze pozostaną ślady w psychice po tym, czego doświadczyło ze strony najbliżej osoby… ojca, który powinien chronić i kochać, a nie bezwzględnie krzywdzić i sprawiać ból.
Nie mogę powiedzieć, żeby tę książkę czytało się łatwo i przyjemnie. Nie, nie można łatwo czytać takiej historii! Łapie za serce, wzrusza a jednocześnie wzbudza gniew, żal i emocje! Wywołuje dreszcz grozy przebiegający po plecach. Nie czyta się przyjemnie, lecz płynnie, to wydaje mi się tu trafnym określeniem. Płynnie i szybko, gdyż autor posługuje się prostym językiem. Umiejętnie buduje napięcie, nie zanudza zbędnymi opisami i potrafi czytelnika zaintrygować, wciągnąć w wir wydarzeń. A to w przypadku takiej powieści, niezwykle przydatna umiejętność. Przedstawić historię, którą czyta się z trudem i żalem, a jednocześnie tak zainteresować czytelnika, aby nie mógł książki odłożyć na półkę, to niełatwe zadanie! Trzeba mieć talent!
Ja już do tej książki nie wrócę. Na pewno. Nie starczy mi nerwów, aby drugi raz przebyć drogę przez te przepełnione bólem strony. Lecz na pewno sięgnę po inne książki tego autora. „Jedyne dziecko” mogę polecić wszystkim czytelnikom o mocnych nerwach, a pełnych współczucia dla krzywdy drugiego człowieka. Serdecznie polecam tym, którzy żądni są mocnych wrażeń, a znudzili się postaciami fikcyjnych potworów, znudzili się duchami, wampirami i chcą się naprawdę bać… Bo jest czego! Człowiek potrafi być najstraszniejszym potworem, jakiego można sobie wyobrazić.