Sporty zimowe

Czy to JUŻ?

sport.tvp.pl Justyna
Napisane przez Cafejka

Już to czuję, już nie mogę się doczekać, już przebieram nóżkami i regularnie zaglądam na strony sportowe w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji, że to już za chwileczkę, już za momencik…

Tak, wiem, że Puchar Świata stratuje 29 listopada, a to jeszcze prawie dwa tygodnie, ale… No co, wszystkie newsy z nim związane są interesujące przecież. Już nawet irytację poczułam raz czy dwa. Bo przecież jeszcze się Puchar nie zaczął, do igrzysk nie wspomnę ile jeszcze czasu, a już… JUŻ zaczyna się liczenie medali, które Justyna Kowalczyk POWINNA przywieźć z tej imprezy. I czy kolejna Kryształowa Kula będzie… Chyba najgorsze, co można zrobić sportowcowi to planować mu sukcesy przed sezonem. Pozwólmy im chociaż stanąć na starcie. Czyż presja na nich ciążąca nie jest wystarczająca? Czy naprawdę ktoś myśli, że Justyna tyra jak parowóz przez wiosenno-letnio-jesienny sezon po to, żeby w zimowym sobie odpuszczać lub dla żartów się wybierać na zawody? Chyba jasne i oczywiste jest, że staje na kolejnych startach, aby na mecie być najlepszą. Po prostu – raz jest to możliwe, a innym razem nie. Raz wszystko idzie po myśli, a innym razem jeden malutki element może zaważyć na końcowym efekcie. Raz jej forma fizyczna jest lepsza, a raz gorsza. Życie. No i konkurencja też nie śpi przecież – myślę, że obóz norweski dużą część przygotowań do sezonu startowego spędza na ustalaniu strategii „na Justynę”. Jak jej przeszkodzić, jak ją zablokować, jak ją wykorzystać wioząc się na jej plecach po to, żeby na finiszu zza nich wyskoczyć i pomknąć jak wiatr. Nie zapominajmy, że przeciw tej wieloosobowej machinie dobrze naoliwionej staje ona sama jedna. Nie ma partnerek do ustalenia strategii, więc albo sama sobie poradzi ze strategią norweską, albo… nie. Nie zapominajmy również, że nie rywalizuje z krawcowymi czy fryzjerkami tylko z narciarkami, zawodniczkami, które przez poprzednie długie miesiące równie pilnie się przygotowywały do tego sezonu. Też są mocne, też chcą wygrywać i zrobią wszystko w tym kierunku, z grą nie fair włącznie.

A piszę to wszystko, bo mam maleńką, taką cichutką nadzieję, że może uda mi się sprawić, że ZANIM zaczniemy wieszać psy na Justynie – a zacznie się to juz od pierwszych startów, bo przecież wiemy nie od dziś, że ona rozkręca się stopniowo ze jednego startu na następny i pierwsze wyniki nigdy nie są rewelacyjne – to może weźmy pod uwagę ten ogrom pracy, jaki ta dziewczyna wkłada od 15 lat w swoje przygotowania, te wyrzeczenia, które ponosi od zawsze dla sportu, który niewątpliwie kocha i który również przynosi jej wielki zarobek, ale też ma to przełożenie na naszą satysfakcję finalnie. Może zanim zaczniemy krytykować ją samą za to, czego nie zrobiła, a powinna, czego nie umiała, a miała umieć, czego nie przewidzała, a przecież to było takie oczywiste… pomyślmy siedząc w naszych ciepłych domach na mięciutkich fotelach, gdy jedyną naszą aktywnością fizyczną jest ruch kciuka na pilocie od telewizora… czy my aby mamy prawo wypowiadać te krytyczne uwagi pod jej adresem? Ja bym się nie ośmieliła. Może dlatego, że jest mi bardzo dobrze w moim fotelu i nawet nie próbuję sobie wyobrazić tego ogromu ciężkiej pracy, jaki musi wykonać Justyna żebym ja miała się z czego cieszyć w sezonie zimowym.

Życzę sukcesów Justynie oraz radości kibicowania jej fanom, do których niewątpliwie należę.

AGNESE

 

O autorze

Cafejka