Świat

Greenpeace, a ekolodzy.

Greenpeace-Russia-011793464567
Napisane przez Cafejka

Od prawie dwóch miesięcy media całego kraju przytaczają temat działaczy Greenpeace zatrzymanych niedaleko platformy wiertniczej Gazpromu. Dziennikarze jednogłośnie nazywają to atakiem na „ekologów”, ale czy można rozpatrywać całą sprawę w tych kategoriach?

 

We wrześniu ekipa Greenpeace zawitała na morze Barentsa. Jak można się domyślić postanowili po raz kolejny wybrać sobie ciekawy cel by ofiarnie i z pełnym zapałem poświęcić się na rzecz naszego środowiska. Za wroga obrali platformę wiertniczą poszukującą ropy i gazu dla Gazpromu, największego światowego wydobywcy gazu ziemnego. Działacze wyruszyli na platformę „Prirazłomnaja” w ramach akcji protestacyjnej przeciwko prowadzonym przez rosyjski koncern działaniom. Niestety, wygląda na to, że Greenpeace jest tak zajęty ochroną naszej matki Ziemi, że zapomniał o tym jak rok wcześniej Rosjanie dali im tylko żółty kartonik ostrzegawczy i puścili wolno pod warunkiem, że już nie będą tak szaleli ze wspinaniem się na ich platformy. Tym razem miarka się przebrana i działacze zostali aresztowani i zamknięci w więzieniu w Rosji. Na ich nieszczęście Gazprom to koncern państwowy, co oznacza, że narazili się całej Rosji. Postawiono im zarzuty o piractwie, co nie powinno zdziwić gdyż „ekolodzy” zachowaniem mogli ich przypominać. Podpłynęli pod „Prirazłomnaja” i nie przedstawiając się oraz nie ujawniając celu postoju wtargnęli na konstrukcję pływającą, która jak pozwolę sobie przypomnieć była wręcz własnością państwa rosyjskiego. W Polsce o całej sprawie zrobiło się tak głośno przez to, że jednym z bohaterów zielonych był polak Tomasz Dziemianczuk, który aktualnie przebywa w więzieniu w Petersburgu, gdzie czeka na wyrok.

Cale wydarzenie ukazuję cienka granicę między tym czym jest ekologia, a tym co pokazują nam wyczyny Greenpeace. Działacze organizacji pozarządowej mają może i dobre intencje, ale zachowują się tak jak dzieci. Wydają się nie rozumieć zasad działania społeczeństwa. Obecnie żyjemy w społeczeństwie kapitalistycznym, wyznajemy potęgę pieniądza. By dotrzeć do współczesnych ludzi nie wystarczy promować hasła typu: „jedź rowerem, nasza matka Ziemia cierpi”. Do ludzi trzeba dotrzeć na sposób kapitalistyczny. Właśnie w ten sposób postępują ekolodzy. Samochody ekologiczne, eko-żarówki, eko-pralki, eko-telewizory, eko-samochody, eko-jedzenie. Ekolodzy wypromowali przedimek „eko” jako coś na czasie, coś co liczy się teraz i jest poważane wśród ludzi. Można tu przytoczyć przykład samochodów hybrydowych. Mimo, że nie są one jeszcze zbyt popularne, szczególnie wśród miłośników motoryzacji, to jednak koncerny motoryzacyjne prowadzą ze sobą wojnę o lepszą technologie, uwaga, ekologiczna. Koncerny dążą do jak najmniejszego wydzielania szkodliwych substancji do atmosfery. Dlaczego to robią? Odpowiedź jest bardzo prosta, chcą być na czasie. To właśnie jest ekologia, działania, które nie łamią określonych norm społecznych, lecz te które podążając za nurtem rzeki starają się wydrążyć własne ujście, a dopiero później postawić tamę na starym.

O autorze

Cafejka