No i mamy inaugurację za sobą. Jakie odczucia? Moje wspaniałe. Nie kłamię, nie czaruję, nie pocieszam się. Jestem zachwycona postawą Justyny Kowalczyk w ostatni weekend.
Nie zawiodła mnie, spisała się wspaniale, niedzielnego biegu również nie uznaję za porażkę – było tak, jak przewidywała ona, jak spodziewali się eksperci, jak i ja myślałam, że będzie… Pobiegła pięknie w piątek i sobotę, postraszyła swoją mocą rywalki – mina Marit czekającej na mecie sobotniego biegu – BEZCENNA 🙂 A biorąc pod uwagę fakt, że to dopiero początek sezonu, były to osiągnięcia co najmniej nietypowe dla Justyny, a więc radość tym większa. Nie ośmiełiłabym się narzekać czy wręcz krytykować, bo absolutnie nie ma ku temu powodu. Niech się więc dziewczyna rozkręca, a ja z radością będę obserwować rozwój wydarzeń. Już w najbliższą sobotę bieg na 10 km stylem klasycznym, a więc może znowu będzie pięknie 🙂 Czekam z zaciśniętymi kciukami.
Szkoda, że nie udało się w miniony weekend dołożyć emocji ze skoczni lub z trasy biathlonowej. Wiatr pokrzyżował plany skoczków w Kuusamo – strasznie irytujące jest to oczekiwanie bez gwarancji obejrzenia konkursu – oraz biathlonistek we wczorajszym biegu – tak im wiało, że prawie żadna nie mogła trafić w tarczę i bieg przerwano po pierwszym strzelaniu… No pechowo, szkoda. Czekamy wobec tego na Lillehammer (skoki) oraz Hochfilzen (biathlon) może tam wiatry będą bardziej sprzyjające…
Zapraszam do kibicowania.
AGNESE